Biodro w piórka odziane #2
W sierpniu pisałam Wam o tym, jak Na lato przystroiłam się w piórka.
Wspomniałam wówczas, że z tkaniny, z której uszyłam torbiszcze powstało coś jeszcze.
Coś, z czym od maja właściwie się nie rozstaję! I dziś Wam to pokażę :-)
To druga nerka uszyta według mojego własnoręcznie rozrysowanego wykroju :-D Tym razem pełnowymiarowa. O szczegółach wykonania wykroju pisałam przy okazji wpisu o Los Flamingos. Dziś kilka słów o piórkowej.
Jak wspomniałam, wykorzystałam grubszą tkaninę bawełnianą o wdzięcznej nazwie "canvas". Dla przypomnienia - canvas to tkanina bawełniana produkcji Art Gallery Fabrics. Jest grubo tkana, ma większą gramaturę i przypomina nieco typ homedecor, przy czym dużo lepiej sprawdza się w szyciu grubszej odzieży, a także akcesoriów.
Mimo wspomnianej gramatury tkaninę dodatkowo usztywniłam kamelą z klejem.
Ten model jest rozbudowany o tylną kieszonkę zamykaną na suwak. Noszę w niej najcenniejsze rzeczy i dzięki temu mam pewność, że nawet w tłumie nikt mi ich... nie buchnie ;-)
Do wnętrza wszyłam wodoodporną podszewkę.
Zależało mi na tym, aby ta nerka miała raczej casualowy look, dlatego zamiast zwykłego, użyłam paska plecionego. Na wolnym końcu zostawiłam frędzelki
Z rozplecionych sznurków zrobiłam także frędzelki do suwaków. A na zakończenie dodałam stylową naszywkę.
Wyszło trochę etno :-) A może boho ;-)
Czy wspominałam, że jestem z niej bardzo zadowolona? Na pewno :-)
Na dziś to wszystko. W międzyczasie - niedoczasie szyję kolejną nerkę z softshellu. Tym razem dla... siebie! Taką na wypady za miasto. I nawet uchylę rąbka tajemnicy ;-)
Dziękuję, że wpadacie, czytacie, dzielicie się ze mną wrażeniami :-)
Pozdrawiam Was jesiennie.
Basia
ps. Muszę przyznać, że tym razem fotki spłatały mi figla. W miejscu, w którym je robiłam, z jednej strony padało ciepłe beżowe światło, a z drugiej... chłodny odcień błękitu. Zauważyłam dopiero przy obróbce. Tkanina oryginalnie ma odcień waniliowy, z drobnymi złoceniami. Efekt? Każdy widzi ;-)
Wspomniałam wówczas, że z tkaniny, z której uszyłam torbiszcze powstało coś jeszcze.
Coś, z czym od maja właściwie się nie rozstaję! I dziś Wam to pokażę :-)
Moja nerka osobista!
To druga nerka uszyta według mojego własnoręcznie rozrysowanego wykroju :-D Tym razem pełnowymiarowa. O szczegółach wykonania wykroju pisałam przy okazji wpisu o Los Flamingos. Dziś kilka słów o piórkowej.
Jak wspomniałam, wykorzystałam grubszą tkaninę bawełnianą o wdzięcznej nazwie "canvas". Dla przypomnienia - canvas to tkanina bawełniana produkcji Art Gallery Fabrics. Jest grubo tkana, ma większą gramaturę i przypomina nieco typ homedecor, przy czym dużo lepiej sprawdza się w szyciu grubszej odzieży, a także akcesoriów.
Mimo wspomnianej gramatury tkaninę dodatkowo usztywniłam kamelą z klejem.
Ten model jest rozbudowany o tylną kieszonkę zamykaną na suwak. Noszę w niej najcenniejsze rzeczy i dzięki temu mam pewność, że nawet w tłumie nikt mi ich... nie buchnie ;-)
Do wnętrza wszyłam wodoodporną podszewkę.
Zależało mi na tym, aby ta nerka miała raczej casualowy look, dlatego zamiast zwykłego, użyłam paska plecionego. Na wolnym końcu zostawiłam frędzelki
Z rozplecionych sznurków zrobiłam także frędzelki do suwaków. A na zakończenie dodałam stylową naszywkę.
Wyszło trochę etno :-) A może boho ;-)
Czy wspominałam, że jestem z niej bardzo zadowolona? Na pewno :-)
Na dziś to wszystko. W międzyczasie - niedoczasie szyję kolejną nerkę z softshellu. Tym razem dla... siebie! Taką na wypady za miasto. I nawet uchylę rąbka tajemnicy ;-)
Dziękuję, że wpadacie, czytacie, dzielicie się ze mną wrażeniami :-)
Pozdrawiam Was jesiennie.
Basia
ps. Muszę przyznać, że tym razem fotki spłatały mi figla. W miejscu, w którym je robiłam, z jednej strony padało ciepłe beżowe światło, a z drugiej... chłodny odcień błękitu. Zauważyłam dopiero przy obróbce. Tkanina oryginalnie ma odcień waniliowy, z drobnymi złoceniami. Efekt? Każdy widzi ;-)
To niby tylko nerka, ale ja jako szyjąca wiem, ile tam nakładu pracy. Jest piękna!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :-) To piękne uczucie wiedzieć, że gdzieś tam jest Ktoś, a nawet Ktosie, co wiedzą, ile w tym pracy :-*
UsuńPiękna nerka! Podobają mi się takie uszytki. Sama jeszcze nie próbowałam, może czas się przełamać?
OdpowiedzUsuńDziękuję Kamila :-) No Kochana to już drugi raz, jak wspominasz o tym przełamaniu. To znak gotowości. Śmiało działaj. Nie taka nera straszna ;-) W razie potrzeby pomogę zdalnie :-)
UsuńBardzo mi się podoba. Szyjesz perfekcyjnie i to widać, a te kwiatuszki na kolejną nerkę są bardzo intrygujące :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Elu :-) Perfekcyjnie... duże słowo, aż mnie onieśmiela ;-) Z pewnością przykładam się :-) A z kwiatuszków też już prawie prawie gotowe.
Usuń