Wernisaż Raz na Ludowo we Wrocławiu - subiektywnie.
Stało się! 18 listopada we Wrocławiu odbył się długo przeze mnie wyczekiwany wernisaż wystawy konkursu "Raz na ludowo".
Jako rodowita Wrocławianka, członek SPP oraz autorka jednej z prac, nie mogłam opuścić takiego wydarzenia. Mimo akademickiego spóźnienia, spędziłam niemalże dwie fantastyczne godziny w doborowym towarzystwie i w otoczeniu pięknych patchworków.
Wernisaż odbył się we wrocławskiej Cepelii, miejscu urokliwym, przepełnionym polską kulturą, tradycją i pięknem pracy ludzkich rąk.
Musicie wiedzieć, że organizatorzy dołożyli starań, aby nasze prace prezentowały się jak najlepiej. Ekspozyję zaplanowano tak, aby sąsiadujące prace współgrały ze sobą. Zostały dobrane stylem, klimatem, techniką. Miękkie oświetlenie punktowe ładnie podkreśliło pikowanie.
Idąc w stonę Rynku nie sposób ominąć TAKIEJ wizytówki. Kaskada kolorów, to doskonały wybór. Cudowne zaproszenie, które nie ujdzie uwadze przechodniów.
Folkkolor - Ewa Pasińska
Po wejściu do Galerii, od progu witają wyśmienite prace Laureatek pierwszych trzech miejsc.
Nasze azulejos - Hanna Banach (I miejsce)
Drzewo wiadomości dobrego, Anna Sławińska (II mijesce)
Ach lubelskie, Wioletta Stafińska (III miejsce)
Natomiast tuż obok przyciągają wzrok prace wyróżnione w konkursie.
Ptaszkowie leśni, Katarzyna Małyszko
Kaszubski bukiet, Beata Kosobudzka
Labirynt Joszy, Joanna Szymczyk
Każdy dudek, Dorota Włodarczak
Miała baba koguta, Barbara Makowska
Równie pięknie prezentuje się quilt będący wizytówką Stowarzyszenia.
Kolejne spojrzenie przyciąga ściana, na której fantastycznie prezentują się quilty w otoczeniu surowych cegieł.
Tuż obok uwagę kradnie doskonale wyeksponowany na sztaludze "strach na wróble" w towarzystwie tancerzy ludowych i wycinanek.

Jest też druga sala, w której olśniewają quilty odbiegające od tradycyjnych form i ujmują folklor zakakująco i nietradycyjnie (niestety część zdjęć nie wyszła, wybaczcie).
Muszę przyznać, że dotychczas miałam niewiele okazji oglądać patchworki na żywo. Jedynie kilka. Co prawda znakomitych, ale i tak zbyt mało.
Wystawa sprawiła, że poczułam się wspaniale! Oglądałam każdą jedną pracę z bliska. Siłą powstrzymywałam się, aby ich nie dotykać, głaskać, odwrócić. Uwielbiam (jeśli to możliwe) musnąć opuszkami palców, poczuć fakturę, wchłonąć każdy detal. Tak właśnie oglądałam "Raz na ludowo". I tymi detalami dziś się z Wami dzielę :-)
Folkkolor - Ewa Pasińska
Taneczny folklor, Hanna Siebierwska
Pasiakowo, Mirosława Pucek
Miała baba koguta, Barbara Kreft-Piekarska
Pisanka łowiczanka, Katarzyna Bogoś
Miasto kwitnie, Marek Wróblewski
Ispiracje łowickie, Lucyna Czerniawska
Babok spod Kolbuszowej, Joanna Hołomiej
Kuchnie regionalne, Anna Ryśkiewicz
Zza firanki, Danuta Główczewska
Obertas w pikselach, Barbara Kreft-Piekarska
Wiarak, Marta Barbarska
Kalejdoskop, Grażyna Młynarska
Z samego Łowicza, Hanna Grzesik
Łowicki konik ludowy, Magdalena Badura
Drabiną do nieba, Barbara Pieczyńska
Kapela grać! Maryna Radlińska-Bernacka
Modlitwa wędrownego grajka, Barbara Kreft-Piekarska
Pójdę tam, pójdę, Anna Szostak
Czary wiedźmy korzennej, Marzenna Lew
Dziewięćsił. Magia Podhala, Barbara Mozdyniewicz
Byłabym oczywiście nieszczera, gdybym pominęła fakt, że zgłębiałam techniki, porównywałam i analizowałam warsztat. No jakże inaczej? Zatem w części prac podziawiałam perfekcję. PERFEKCJĘ! W innych uderzał artyzm i nietendencyjny zamysł. W kolejnych dobór tkanin, barw, faktur, technik. Ach!
Podsumowując. Można sobie uszyć dziesiątki swoich własnych quiltów, a dodatkowo wyooglądac setki zdjęć innych. Ale nic, doprawdy NIC, nie zastąpi podziwiania patchworków na żywo.
Bezcenne.
Zapraszam na wystawę. Do 8 grudnia we Wrocławiu.
Basia Mozdyniewicz
Z tkanin można stworzyć prawdziwe dzieła sztuki. Wyjątkowe prace!
OdpowiedzUsuńDo Wrocławia mam daleko, więc podziwiam na Twoich fotografiach.
Pozdrawiam :))
Cieszę się, że możesz choć tak "uczestniczyć" w wystawie :-) Dziękuję w imieniu autorek :-) Pozdrawiam
UsuńBasiu, czytałam na stronie SPP z wypiekami na twarzy. Pięknie opisane, super sfotografowane! Potwierdzam (po wystawie w Zielonej Górze) NIC nie równa się patchworkom NA ŻYWO!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kamila
Och Kamila, jak miło czyta się takie komentarze! Dziękuję za docenienie :-) Pozdrowionka :-)
UsuńTo miałaś super zmysłową ucztę.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Świetnie to nazwałaś Wandziu :-) Uczta... dokładnie tak :-D
UsuńMasz rację Basiu, oglądanie prac a oglądanie zdjęć to kolosalna różnica. Przypomniały mi się emocje sprzed roku, kiedy byłam na zielonogórskiej wystawie. Dla mnie od tego czasu minęła epoka, ale doskonale pamiętam towarzyszące mi emocje. Dlatego cieszę się, że wystawa sprawiła Ci tyle radości. Pozdrawiam serdecznie, M.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, jak inaczej odbiera się patchwork w realu. Chociaż w zasadzie to normalne - tak jak każde inne dzieło - obraz, rzeźbę, spektakl, muzykę :-) Pozdrawwiam Gosiu również :-)
Usuń