Zbierało się na burzę... a właściwie huragan. To taki moment, w którym trzeba coś zrobić , żeby nie zmieść wszystkiego po drodze. Włóczyłam się po mieście ponad 3h. Antyradio grało jakby wyłącznie dla mnie. Przypomniałam sobie, że jeżdżenie tramwajem, zatopienie w muzyce, przyglądanie się ludziom i miastu pozwala mi złapać oddech, pobyć sama ze sobą. foto: Mozdyn Tego wieczoru wrocławski rynek był magiczny. Godzinę wpatrywałam się w dzieciaki biegające za gigantycznymi bańkami. Chłopiec w potarganych szortach, mała Cyganeczka i dziewczynka w różowej sukience niczym laleczka z porcelany. Wszystkie śmiały się i rozrabiały dokładnie tak samo. Nie miało znaczenia skąd pochodzą i dokąd wrócą. Bańki błyszczały kolorowym blaskiem, odbijając światła zabytkowych latarni. Szum fontanny konkurował z dźwiękiem skrzypiec ulicznych muzyków. Wszędzie przyjemny gwar, szum, stukot obcasów. Sałatka smakowała mi jak nigdy. Zimny "bursztyn" również ;-) Kolejną godzinę wpatryw
Piękne! też uszyłam jeszcze w ciąży, trudny "temat" do szycia a tak potrzebny!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mam tylko wątpliwość, czy nie za intensywne. Choć wierzę, że są rodzice, którzy nawet w tak trudnej sytuacji chcą pokolorować świat swoich Maluszkom.
UsuńPodziwiam, że podołałaś będąc w ciąży.
Basiu, piękne tęczowe kocyki!
OdpowiedzUsuńI ile Twojego serca :-)
Ps. Mam nadzieję, że przesyłka dotarła.
Dziękuję. Serca, ale też mnóstwo myśli i rozterek. Trochę żalu, że potrzebne, ale i radości, że mogą pomóc.
Usuńps. Dotarła wczoraj i nie mogę ustać w zachwytać. Podobnie moi bliscy :-) Napisałam maila.
Smutne, ale jakże potrzebne takie gesty gdy rodzice wiedzą, że nie są sami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kamila
Dokładnie. Tym bardziej, że rzeczywistość szpitalna odziera z godności. Pozdrawiam
UsuńBasiu, już gdzieś tam westchnęłam, ach! <3
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, masz serce ze złota!
Dziękuję Gosiu :-* Skoro mogę pomóc w taki sposób, to pomagam :-)
Usuń