Obiecałam sobie bowiem, że na blogu będzie tylko to, co szyciowe. Ale co robić, jeśli do czary przenika szycie? Ostatecznie, po długich rozważaniach "odchudziłam" wpis o mocno życiowe fragmenty. Co nie znaczy, że nie będzie dziś wylewnie...
Dlatego, kto ma ochotę może od razu przejść do części ze zdjęciami ;-) Zaczyna się od Lista UFO'ków... :-)
Przez ostatnie dwa miesiące duuużo szyłam. To był istny wyścig... z czasem. A może ze sobą?
W konsekwencji spod mojej igły, wychodziły tak róże uszytki, że od tego szyciowego eklektyzmu* dostałam zawrotów głowy. Jeszcze nie zdążyłam wszystkiego pokazać.
I przyznam, że zastanawiałam się, czy w ogóle to zrobię.
Mijające 9 miesięcy bardzo mnie zmęczyło. Na wielu frontach. I kto by pomyślał, że można się tak zmęczyć siedząc w domu. Tak, to sarkazm. Skąd to zmęczenie? Nie, nie jestem w ciąży ;-)
"Siedzenie w domu" jest specyficznym doświadczeniem. Początkowo wszystko ogarnięte. Potem już zbyt wiele zmiennych.
Być może niedostatek wyzwań innych niż życiowe plus potrzeba zapanowania nad choćby częścią mojego życia sprawiły, że odkryłam Patchwork. A wraz z nim kaskadę możliwości! Setki projektów do zrealizowania, dziesiątki różnych form do uszycia. Porwała mnie feria barw. Zaczęłam realizować się, dopieszczać i dowartościowywać zarówno na gruncie koncepcyjnym, jak i artystycznym. I to poczucie satysfakcji ;-)
Pochłonęło mnie totalnie. Z naciskiem na "pochłonęło". Stało się swoistą odskocznią. Czymś, co pozwala mi się zresetować. Poczułam, że realizuje coś więcej, niż harmonogram dnia. Wychodzę na chwilę z kolein codzienności.
Okazało się też, że to doskonała metoda pracy nad sobą. Wszak patchwork i w ogóle szycie wymaga niezwykłej cierpliwości, dbałości o szczegóły i samozaparcia.
Wymaga niestety również czasu...
Od tego momentu mam wrażenie, że ciągle gonię czas! Wciąż mam go za mało! Chciałabym wszystko - ogarnięty dom i rodzinę, szycie, porządek w głowie i w sercu. Jak na razie na chceniu się kończy. I na szyciu, kiedy tylko się da.
Pewne jest, że... będę musiała wybierać! I najwyraźniej oszalałam, bo na samą myśl o zrezygnowaniu, albo chociaż ograniczeniu szycia wpadam w panikę!
Ale chyba wszyscy wiemy, jaki będzie priorytet...
Zataczając krąg przyznam, że w twórczości ostatnio znacząco odbiegłam od "patch" w kierunku "tworków". Nie żałuję, bo wiele się nauczyłam i przy okazji stworzyłam kilka pięknych drobiazgów :-)
Mój twórczy eklektyzm wynika zapewne z tego, że całe życie byłam różnorodna, wielokierunkowa i wielowątkowa. Po prostu.
I był taki czas, że bardzo mi to przeszkadzało. Chciałam być taka dookreślona, w konkretnym stylu, JAKAŚ. Dziś dobrze mi z tą wielowarstwowością. To dzięki niej realizuję się w mojej pracy i zawodzie. Dostrzegam wiele wątków. Czasem zbyt wiele, jak widać. To też przeniknęło do mojej twórczości.
Zrobiłam zatem rachunek sumienia i doszłam do wniosku, że czas na "porządki".
Muszę przestać gonić nowe, a zająć się tym, co mam! Tym bardziej, że...
Lista UFO'ków już mocno mnie "uwiera". Zatem postanowione. Ręce precz od nowości! Wyjątek tylko dla specjalnych próźb, zamówień lub okazji.
Mój ambitny plan zaczęłam już na "urlopie". Miałam nie szyć, ale...
...zastała mnie dobra perspektywa i warunki ;-)
Nad morze pojechał wzór PP od Julki z bloga Jednoiglec. Dodatkową motywację zyskałam dzięki kolejnej edycji konkursu Hello Sunshine u Gosi z QuiltsMyWay.
Tym sposobem jest szansa na wykończenie 2, a może nawet 3 rozpoczętych wzorów, bo...
Kolejnym ufokiem jest "Jeleń". Uszyłam go ręcznie przy wielkanocnym stole wykorzystując kolejny wzór Julki z bloga Jednoiglec (TEN). Na jego wykończenie nabrałam apetytu dzięki "pikującym" koleżankom. A że coraz bardziej mnie ponosi przy tym projekcie... to nie wiem, co ostatecznie z niego wyjdzie. Na pewno dobry trening.
Tak wyglądał przed pikowaniem...
I niedługo potem...
A wczoraj już prawie skończyłam pikować.
W międzyczasie przypomniałam sobie, że na finiszu (czyt. leży od 1,5 miesiąca) mam obiecaną dziecku kosmetyczkę na wyjazdy. A że w tym przypadku poniosło mnie z rozmiarem, to wyszła raczej mini torba podróżna, więc kosmetyczkę przyjdzie mi uszyć ponownie ;-)
A co jeszcze w kolejce?
1. Uszyć dwie zaległe torebki. To UFO w mojej głowie. Obiecane, a nawet nie rozpoczęte...
Jak się da - trzecią dokończyć i jeszcze czwartą przerobić.
2. Dokończyć pewną Kocią Kapę. Top jest. Muszę go jedanak trochę powiększyć. I to właśnie na tym utknęłam. No i na świadomości pikowania na mojej maleńkiej maszynie. Ale co by się nie działo, to priorytet. A w czasie pisania postu przyszło mi w końcu do głowy pikowanie! Widać nie bez powodu leżała :-)
3. Dokończyć kołderkę z trójkątów dla pewnej Małej Dziewczynki. Top już prawie zszyłam i znów wpadło mnóstwo innych rzeczy typu ASAP.
4. Poprawić panel z Minionkiem, który spaprałam przy okazji szycia kołderki dla zaprzyjaźnionego Leonka (szczegóły TU). I oczywiście uszyć z niego kołderkę dla mojego Piprusia.
5. Przemyśleć, przeprojektować i uszyć kołderkę z motylkowych bloków. Póki co wszystko wskazuje na to, że wyjdą dwie.
6. Skończyć "Słońce". Wzór EPP zaprojektowałam na bazie linijki "dresden". Utknęłam, ponieważ słabo mi idzie szycie tego wzoru na maszynie, a ostatecznie potrzebuję kilkanaście takich części. Chyba przerobię wzór do szycia ręcznego. Mam czas do grudnia.
7. Do tego kilka niepatchworkowych tematów. I mam nadzieję, że w tym czasie nie najdzie mnie ochota na powrót do resztkowych i nieresztkowych heksików... To już choroba :-(
Gdy to wszystko wyszyje (a może jeśli ;-) ), to mam już w głowie coś nowego :-D
Zainspirowały mnie prace zgłoszone na konkurs zorganizowany przez Stowarzyszenie Polskiego Patchworku - polecam zajrzeć na te wspaniałości (TU albo TU)!
Jedna z prac - Gosi - przypomniała mi moją pracę dyplomową z liceum. Głównie ze względu na kolory, bo to zupełnie coś innego. Czarny, biały, szary i czerwony plus szczypta kobiecych krągłości ;-)
Nawet mam tkaniny idealne na ten projekt. I już oczywiście milion kolejnych jego odsłon w głowie ;-) Muszę jeszcze tylko wybrać się do starej szkoły, bo może uda mi się odnaleźć moją pracę i zrobić zdjęcie.
No to wylałam ;-) Wszystkim, którzy dotarli do końca bardzo dziękuję za uwagę :-)
W niedługim czasie pokażę wspomniane na początku prace. Niektóre są daleko od patchworku, ale w końcu jest w nich kawałek mnie.
Pozdrawiam Was ciepło.
Basia
* twórczy eklektyzm brzmi lepiej, niż szyciowy kociokwik, prawda?
No no! Mocne postanowienia! Brawo.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za realizację :) Podobno jak powie się na głos swoje plany to jest silniejsza motywacja do ich wykończenia!
Pozdrawiam
Kamila
Dzięki Kamila :-) Dokładnie o to chodziło. Taki zewnętrzny motywator, skoro ten wewnętrzny już się zbuntował ;-) Nawet myślałam o dołączeniu jakiegoś FAL. Pozdrawiam
UsuńO, ja Cię, Basiu! :D
OdpowiedzUsuńpewnie, że do końca przeczytałam :D
podejrzewam, że odkąd skończyłaś wpis, jeszcze jakiś nowy plan w głowie powstał ;)
powodzenia i wytrwałości :*
Dziękuję Asiu :-) Hehe, nie "odkąd skończyłam", a "w trakcie pisania";-) Taka to już specyficzna choroba. Ale jak na razie w dużej części ufoki na blacie ;-)
UsuńWidać mnóstwo pracy. I jakie piękne te projekty. Ja mam ten sam problem chciałabym żeby wszystko było ogarniętę, co w rezultacie jest nie możliwe bo wciąż walczę z uciekajacym czasem. Przez to mam wielki chaos w głowie bo już nie wiem za co się brać:)
OdpowiedzUsuńDzięki :-) Ech więcej nas, jeśli nie wszystkie tak mamy ;-) To chyba jakaś nadkreatywność. A potem wyrzut, że znów coś nowego. Albo po trochu każdego. Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńWidzę że sporo wyzwań przed Tobą. Życzę cierpliwości i wytrwałości w postanowieniach. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wandzia :-) Tak, wyzwań mam sporo, choć to chyba u każdej z nas norma ;-) Pozdrawiam ciepło
UsuńŻyczę powodzenia w uszyciu wszystkich projektów. Ja kilka dni temu policzyłam wszystkie schematy do haftu i pudełka z muliną do nich. Za kilka lat może je wszystkie skończę. Do tego czasu mam postanowienie, żeby nic nie zaczynać nowego. Wyjdzie pewnie jak zawsze ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzieki wielkie :-) Hehe, to na prawdę chyba większość rękodzielników tak ma! Ale postanowienie to już pierwszy krok, a potem... się zobaczy ;-) Trzymam kciuki i pozdrawiam :-)
UsuńNazbierało się trochę tych projektów, ale świat się nie kończy więc spokojnie, wszystko jest do ogarnięcia. Życzę wytrwałości i nowych pomysłów:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wiolu :-) To fakt, świat trwa, a ostatnio nawet czytałam o stulatce, która ukończyła ufoka, więc jestem dobrej myśli ;-) A pomysłów mi nie brakuje, wręcz zalewają mnie jak tsunami! Tylko nad wytrwałością jeszcze pracuje ;-)
UsuńBasiu, przeczytałam z uwagą. Dużo wszystkiego. I w życiu i w szyciu. Można się pogubić? zmęczyć? Mam nadzieję, że poukłada się i znajdziesz spokój? porządek? zadowolenie? radość?
OdpowiedzUsuńCokolwiek Ci potrzebne - życzę z całego serca :)
* Brzmi lepiej :)
UsuńTwórczy eklektyzm, rzecz jasna :)
Dziękuję Gosiu :-) To prawda... ufoki to jedno, a cała reszta to ciężka praca nad sobą. Radość jest, zadowolenie bywa, a spokój czeka w kolejce. Za to porządek... cóż... Będzie dobrze :-)
UsuńW zasadzie mogłabym tylko powkładać swoje zdjęcia ;) Może powinnyśmy urządzić klub, jakieś comiesięczne spotkanie-nadrabianie :)
OdpowiedzUsuńPiękna kolekcja, mnie się podoba, uważam, że plany należy mieć szeroko zakrojone. A że trochę kurzu w domu, trudno, tak to jest we Wro. Kurzy się za bardzo.
A co do heksów - też mnie wciągnęło. A może byśmy zorganizowały ogólnopolską wymiankę? Zabawę na jesień - na zadany temat może, albo "fussy cut'y" ?
Ściskam i trzymam kciuki!!
Hahaha :-D Dawaj zdjęcia ;-) Klub powiadasz? Albo jakiś nasz rodzimy FAL. Tylko sponsora pozyskać :-)
UsuńPlany to podstawa, a moje są szeroko... skrojone i poupychane w kartonach ;-)
Organizujmy, jestem za! Dzięki za kciuki.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBasiu, niesamowity wachlarz prac!
OdpowiedzUsuńDzieje się w tej Twojej łepetynce... i przy maszynce...
Podziwiam za tak szczery rachunek sumienia... ja boję się za takowy zabrać. Wolę myśleć, że to prace w toku, które czekają na lepszy czas...
Cierpliwie czekam, aż skończysz i się pochwalisz :)
A tymczasem... Carpe diem ;)
Ps. Przypomniałaś mi o blokach od Julki - mam nawet drugi, czas się za nie zabrać...
Pozdrawiam wakacyjnie ☺
I bardzo lubię taką różnorodność, wielowątkowość :)
UsuńDziałaj, Kobieto, bo świetnie Ci to wychodzi :)
Dziękuję Iwonka :-) Mam zamiar być twarda w postanowieniu, choć przyznam,że zabrałam się za dwa nowe tematy -poducha dla mnie i akcję charytatywną. Ale bronię się jak mogę przed kolejnymi. A pomysłów nie brakuje. Rachunek sumienia to dopiero pierwszy krok. Realizacja,to dopiero wyzwanie! Wakacyjne uściski i dla Ciebie :-)
UsuńWydałaś mi się tym postem bardzo bliska. Ta różnorodność, wielowarstwowość, potrzeba doodkreślenia (ja wciąż nie mam do końca zgody na chaos we mnie i w mojej "twórczości")...no w każdym razie dzień dobry. Miło mi Cię "poznać" i pięknie szyjesz.
OdpowiedzUsuńTo niezwykle dla mnie ważne, co piszesz. Ja też długo nie mogłam pogodzić się z tym "chaosem". Tak na prawdę, to chyba zawsze będzie toczyła się we mnie wewnętrzna walka pomiędzy naturą, a pragnieniem uporządkowania. Dzień dobry, dziękuję i mnie również bardzo miło :-)
Usuń