O! TUTU! Tiul... to da się nosić ;-)
Dziś z cyklu - nadrabiamy pokazywanie uszytków ;-)
Maj, przynajmniej u mnie, obfituje w mnóstwo okazji do obdarowywania.
Dzień Matki plus potrójne urodziny! Jedną z Solenizantek jest córeczka mojej Przyjaciółki. Obie Dziewczyny cieszą uszyte przeze mnie rzeczy, więc w tym roku również chciałam podarować Małej coś mojego.
Pomysł pojawił się, gdy moja Natka Gagatka została obdarowana przez szyjącą ciocię Olę podobnym cudem własnej roboty :-)
Oczywiście "tego kwiatu jest pół światu". Można już nawet "coś w tym rodzaju" kupić w sieciówkach. Mnie osobiście jednak spodobał się sposób z tutka podesłanego przez Olę. Autorką jest Marta z bloga Kreatywna Mama, czyli...
Nie jest to najłatwiejszy sposób, bo trzeba... szyć ;-) A widziałam wersje, gdzie tiul igły nie uraczył. Ale ta wydaje mi się solidniejsza. No i nie ma "kina" ;-)
W mojej wersji użyłam 6 warstw tiulu w 4 kolorach. Od bladego i jasnego różu, przez jasny odcień bzu, aż po delikatny fiolet (ta delikatność nie chce wyjść na zdjęciach). Każda z warstw jest różnej długości.
Spódniczkę wykończyłam bawełnianym paskiem z gumką w środku i kokardą na tylnym szwie.
Dodatkowo lawendową bawełnę w urocze groszki wykorzystałam do uszycia podszewki.
Wszak Emilka jest dużą Panienką, a od pewnego wieku nie wypada już świecić bielizną, prawda? Nawet w najpiększniejszym tutu ;-)
A tu wspomniane tutu uszyte przez ciocię Olę dla mojej Gagatki :-)
Na zakończenie dodam, że dzięki temu uszytkowi i tutorialowi nauczyłam się fastrygować na maszynie :-) Takie banalne, a jednak do tej pory nie korzystałam. No i dobry sposób na szybkie marszczenia tkaniny :-)
A ha... i ciężko dobrze sfotografować tiul!!! Stąd lekkie wariacje w obróbce. To też nauka ;-)
Pozdrawiam Was serdecznie i wakacyjnie. Po statystykach widać, że już sezon urlopowy ;-) Zatem udanego wypoczynku życzę.
Basia
ps. W temacie UFO'ków, o których pisałam TU - skończyłam "Jelenia", który czeka już tylko na klimatyczną sesję zdjęciową.
Kończę torbo-kosmetyczkę dla Gagatki i nawet wzięłam się za "Słońce" :-D Brawo ja!
Maj, przynajmniej u mnie, obfituje w mnóstwo okazji do obdarowywania.
Dzień Matki plus potrójne urodziny! Jedną z Solenizantek jest córeczka mojej Przyjaciółki. Obie Dziewczyny cieszą uszyte przeze mnie rzeczy, więc w tym roku również chciałam podarować Małej coś mojego.
Pomysł pojawił się, gdy moja Natka Gagatka została obdarowana przez szyjącą ciocię Olę podobnym cudem własnej roboty :-)
Bo można mieć różne opinie na temat tiulu, ale jedno jest pewne.
Każda Mała Księżniczka, Elficzka, czy Wróżka pokocha TUTU!
Oczywiście "tego kwiatu jest pół światu". Można już nawet "coś w tym rodzaju" kupić w sieciówkach. Mnie osobiście jednak spodobał się sposób z tutka podesłanego przez Olę. Autorką jest Marta z bloga Kreatywna Mama, czyli...
Nie jest to najłatwiejszy sposób, bo trzeba... szyć ;-) A widziałam wersje, gdzie tiul igły nie uraczył. Ale ta wydaje mi się solidniejsza. No i nie ma "kina" ;-)
W mojej wersji użyłam 6 warstw tiulu w 4 kolorach. Od bladego i jasnego różu, przez jasny odcień bzu, aż po delikatny fiolet (ta delikatność nie chce wyjść na zdjęciach). Każda z warstw jest różnej długości.
Spódniczkę wykończyłam bawełnianym paskiem z gumką w środku i kokardą na tylnym szwie.
Dodatkowo lawendową bawełnę w urocze groszki wykorzystałam do uszycia podszewki.
Wszak Emilka jest dużą Panienką, a od pewnego wieku nie wypada już świecić bielizną, prawda? Nawet w najpiększniejszym tutu ;-)
A tu wspomniane tutu uszyte przez ciocię Olę dla mojej Gagatki :-)
Na zakończenie dodam, że dzięki temu uszytkowi i tutorialowi nauczyłam się fastrygować na maszynie :-) Takie banalne, a jednak do tej pory nie korzystałam. No i dobry sposób na szybkie marszczenia tkaniny :-)
A ha... i ciężko dobrze sfotografować tiul!!! Stąd lekkie wariacje w obróbce. To też nauka ;-)
Pozdrawiam Was serdecznie i wakacyjnie. Po statystykach widać, że już sezon urlopowy ;-) Zatem udanego wypoczynku życzę.
Basia
ps. W temacie UFO'ków, o których pisałam TU - skończyłam "Jelenia", który czeka już tylko na klimatyczną sesję zdjęciową.
Kończę torbo-kosmetyczkę dla Gagatki i nawet wzięłam się za "Słońce" :-D Brawo ja!
Jako księżniczka też kocham tiul, ale już chyba mi nie wypada ;) !
OdpowiedzUsuńPiękny rąbek tajemniczego jelenia pokazałaś. Już mi się podoba :*
Pozdrawiam wakacyjnie
Kamila
Kamila, jakie nie wypada! Oczywiście, że wypada :-) Może nie w dosłownie takiej formie, ale widziałam cudne zestawienia Mama+córcia i obie wyglądały fantastycznie :-) W Twoim przypadku - Franiu we fraku, Ty w tiulach i bajka ;-)
UsuńNo... brawo Ty!!!
OdpowiedzUsuńSpódniczka świetna, ale jeleń... już widzę, że to będzie cudo :)
Czekam z niecierpliwością...
Dziękuję serdecznie Iwonka :-)
UsuńSpódnica z tiulu prima sort. Osobiście sama nie miałabym nic przeciwko jednej w większym rozmiarze ;) Ależ ty masz ciąg do tej roboty?!
OdpowiedzUsuńDzięki Maja :-) W takim razem polecam podlinkowanego tutka. Wyobrażam sobie, jak Twoje Dziewczynki piszczą z radości. Emilka podobno 2 dni nie ściągała spódniczki i tuliła ją :-D
UsuńNo i nie zapomnij uszyć dla sibie ;-)
Basiu, podziwiam różnorodność Twoich prac. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu :-) Taka już ze mnie rękodzielniczka-eklektyczka ;-) TO jest właśnie to, o czym pisałam w poście o ufokach :-)
UsuńTiulowa spódniczka dla księżniczki to nieodzowny element garderoby. Fioletowa z dodatkiem kropeczek wygląda uroczo. Basiu, pokaż w końcu tego jelenia.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo Wiolu :-) Ta konkretna Księżniczka Emilka ponoć zachwycona :-) I to dla mnie najważniejsze.
UsuńBrawo Ty . Fajne.
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki :-D
UsuńBasiu, jeleń mnie zaciekawił, bardzo!
OdpowiedzUsuńA te spódniczki - nie raz widziałam małą królewnę ubraną w takie tiulowe nic idącą do przedszkola w srogi mróz... Moda zobowiązuje :)
Haha :-) Dokładnie ;-) Teraz to faktycznie hit wśród dziewczynek. I nie tylko, bo i mamy chętnie zakłają ;-)
Usuń